SZESNAŚCIE TON

 

Ktoś mówił, że z gliny ulepił mnie Pan,
Lecz przecierz składam się z kości i krwii
Z kości i krwi i z jarzma na kark,
I pary rąk, pary silnych rąk.

Co dzień szesnaście ton
I co z tego mam?
Tym więcej mam długów
Im więcej mam lat.
Nie wolaj Święty Piotrze,
Ja nie mogę przyjść
Bo duszę swoją oddałem za dług

Gdy matka mnie rodziła, pochmurny był dzień
Podniosłem więc szuflę, poszedlem pod szyb,
Nadzorca mi rzekl: - Nie zbawi cię Pan,
Załauj co dzień po szesnaście ton.

Co dzień szesnaście ton...

Czort może dałby radę, a może i nie,
Szesnastu tonom podołać co dzień.
Szesnaście ton, szesnaście jak drut,
Co dzień nie da rady nawet i we dwóch.

Co dzień szesnaście ton...

Gdy kiedyś spotkasz mnie, lepiej z drogi mi zejdź,
Bo byli już tacy - nie pytaj gdzie są.
Nie pytaj gdzie są bo zawsze jest ktoś,
Nie ten, to ów, co urządzi cię.

Co dzień szesnaście ton...

e D7 e
e D7 e
e G a a7
H7 A7 H7 e

e
D7
e
D7 e
e G
a a7
H7 A7 H7 e


Spis utworów