8 marca, godz. 16, aula Gmachu Głównego

Uczestnicy dyskusji
Eksperci z zespołu ds. zagospodarowania przestrzennego terenu Politechniki Gdańskiej obecni na debacie

dr hab. inż. arch. Lucyna Nyka, przewodnicząca zespołu
dr hab. art. mal. Jan Buczkowski, kierownik Katedry Sztuk Wizualnych
dr inż. Lech Michalski, starszy wykładowca w Katedrze Inżynierii Drogowej
dr inż. Krzysztof Szarejko, architekt dbający o prawidłowy przebieg inwestycji na PG

Gospodarz uczelni prof. dr hab. inż. Henryk Krawczyk, rektor Politechniki Gdańskiej
prof. dr hab. inż. Jan Hupka, prorektor ds. badań naukowych i wdrożeń PG
prof. dr hab. inż. Jan Godlewski, prorektor ds. infrastruktury i organizacji
prof. hab. inż. Waldemar Kamrat, prorektor ds. kształcenia i rozwoju

Goście
Magdalena Koprowska, Biuro Rozwoju Gdańska, kierownik zespołu Wrzeszcz
Andrzej Duch, dyrektor Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków UM
dr hab. inż. arch. Jakub Szczepański, adiunkt w Katedrze Historii, Teorii Architektury i Konserwacji Zabytków, miłośnik Wrzeszcza, działacz społeczny związany z Komitetem Inicjatyw Lokalnych Wrzeszcz i wszystkimi ważnymi sprawami, które wpisują się w historię Wrzeszcza
Lidia Makowska, koordynatorka portalu wrzeszcz.info, germanistka, kulturolożka i ekspertka od zarządzania projektami kulturalnymi; wykładowca akademicki; prezes projektu „Kultura Miejska”

Publiczność
A wśród niej kierownictwo administracyjne uczelni: kanclerz Marek Tłok, z-ca kanclerza ds. zasobów technicznych Piotr Iwańczak, z-ca kanclerza ds. zasobów ludzkich Mirosława Mielczarek; dziekani i dyrektorzy administracyjni niektórych wydziałów, społeczność akademicka, mieszkańcy i miłośnicy Wrzeszcza.
Wstęp

dr hab. inż. arch. Lucyna Nyka, przewodnicząca zespołu zaprezentowała koncepcję przygotowaną przez zespół ekspercki (linka pod skład zespołu http://www.pg.gda.pl/campus/index.php/index/authors/)

Idea wyniknęła z potrzeby skorelowania różnego rodzaju działań inwestycyjnych, które i tak na Politechnice Gdańskiej są realizowane. Celem naszej pracy było opracowanie wizji kampusu, kierunku przeobrażeń i rozwoju, weryfikacja poprawności usytuowania projektowanych budynków. Przyjrzeliśmy się kilkunastu projektom kampusów europejskich, zbadaliśmy w jaki sposób są one przeobrażane, wyciągnęliśmy z tego wnioski i zastanowiliśmy się, w jaki sposób mogłyby one znaleźć zastosowanie na naszym obszarze.

Najwięcej dała nam analiza Uniwersytetu Princeton, ponieważ jest to obiekt, który także zawiera obszerną przestrzeń historyczną. W ostatnich latach teren uczelni dynamicznie się rozrastał. Przybywały na nim obiekty, które w charakterze są zbliżone do tych, które pojawiają się na terenie politechniki. Kampus Princeton jest usytuowany w niedalekim sąsiedztwie rzeki, ale również, co jest bardzo podobne do położenia Politechniki Gdańskiej, styka się z zabudową miejską. Zasadniczym elementem przeobrażeń tej uczelni było wykorzystanie walorów naturalnych środowiska, m.in. walorów krajobrazowych rzeki, podciągnięcie ścieżek znad rzeki w kierunku kampusu i oczywiście spójne połączenie terenów kampusu w terenem miasta.

Ważną decyzją tamtejszych władz było ograniczenie ruchu samochodów, podobnie jak to się dzieje w strukturach śródmiejskich, po to, aby stworzyć system pełnowartościowych przestrzeni publicznych. W całym systemie wyznaczone zostały tylko kilka ważniejszych dróg. Przeplata się przez ten obszar natomiast gęsta sieć przestrzeni publicznych. Parkingi zostały zaprojektowane na obrzeżach kampusu. Na mapach widać, że znaczne ograniczenie ruchu kołowego przed kilkunastu laty pozwoliło rozwijać przestrzenie służące ludziom.

Te myśli zaczęliśmy przekładać na warunki naszej uczelni. Na początku musieliśmy się uporać z decyzją, być może najważniejszą i przyjrzeliśmy się systemom komunikacyjnym na innych kampusach tak, aby umotywować kontrowersyjny pomysł ograniczenia ruchu kołowego na terenie naszej uczelni.

Kampus uniwersytetu w Sztokholmie, usytuowany z dala od wszystkich struktur miejskich. Prowadzi do niego droga szybkiego ruchu, lecz także tutaj samochody zostawiamy na obrzeżach terenu uczelni. Pomiędzy budynkami ukształtowany jest pełnowartościowy system przestrzeni publicznej.

Na bazie tych analiz powstały założenia do naszej wizji. Za najważniejsze uznaliśmy wykorzystanie potencjału środowiska, które się w naszym sąsiedztwie znajduje, tzn. wzgórz morenowych, lasów, Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i parku akademickiego. Cała wizja polega na mądrym tworzeniu powiązań. Chcemy związać kampus z systemem zieleni, która nas otacza, jak również z zabudową miejską, czyli zabudową Wrzeszcza. Zależy nam na wprowadzeniu ścieżek, które prowadzą z lasu, z terenów sąsiadujących z akademikami przez wzgórze, kampus aż do Parku Akademickiego. Idea jest taka, aby stworzyć nieprzerwane ciągi zieleni – spacerowe i rowerowe. I powiązanie z ulicami Wrzeszcza

Chcielibyśmy, aby każde kolejne budynki powstające na naszym kampusie wzmacniały wizję wyznaczonych przestrzeni publicznych. Założyliśmy, że kampus może być miejscem nauki i wypoczynku, miejscem ekspozycji zabytków techniki, ale także nowoczesnej sztuki. Może być cenną przestrzenią publiczną dla Wrzeszczan, ale także miejscem istotnym na turystycznej mapie Gdańska. Wiemy przecież, że Gmach Główny został uznany przez internautów portalu mmtrojmiasto.pl za siódmy cud Trójmiasta. Jest to rzeczywiście budynek, który robi wrażenie na ludziach odwiedzających uczelnię.

Jak wyglądają walory naturalne środowiska. Kiedy patrzymy na mapę z roku 1910, widzimy Potok Królewski – jeden z trzech wielkich potoków, obok Potoku Strzyży i Potoku Jaśkowej Doliny. To właśnie on zadecydował o układzie przestrzennym Wrzeszcza. W historii te wody były spiętrzane. W rezydencjach, które powstawały na jego szlaku przy dzisiejszej ul. Sobieskiego – od lokalizacji miejsca, w którym bywał król Jan III Sobieski – tworzone były kaskady, stawy ozdobne i to one decydowały o walorach dzielnicy. Woda została skanalizowana, co przysparza współczesnym wielu kłopotów. Mam na myśli chociażby piwnice budynku elektroniki, który powstał na wodzie, regularnie zalewane po każdym deszczu.

Ślady Potoku Królewskiego widzimy w okolicy kortów tenisowych na Uphagena i potem w formie odrestaurowanej w Parku Strzyża wpada do Potoku Strzyża. Kolejne walory to las i wzgórza morenowe.

Zdecydowaliśmy się na ukształtowanie systemu komunikacyjnego w ten sposób, że drogi dla ruchu kołowego usytuowane są poza terenem kampusu. Wyznaczamy natomiast cały system parkingów podziemnych i naziemnych, po to aby odciążyć wnętrze kampusu i umożliwić swobodną cyrkulację ludzi. Zyskujemy całą serię przestrzeni publicznych. Wiadomo, że nie zrobimy tego wszystkiego od razu, chodzi raczej o perspektywiczne myślenie. Takie chociażby, jak przy okazji budynku Centrum Nanotechnologii, gdzie za decyzją o budowie obiektu stoi od razu decyzja o parkingu podziemnym. Dodatkowo budowa parkingu pod ziemią umożliwiła od razu ukształtowanie terenu ekspozycyjnego o charakterze forum studenckiego, którego dotychczas na terenie kampusu nie ma. I to forum przechodzi piękną osią skierowaną na Audytorium Maximum, w sąsiedztwie którego można urządzić amfiteatr. Wszystko po to, by wyprowadzić ludzi na tyły Gmachu Głównego, gdzie również mamy zieleń i w którym to kierunku będzie rozwijał się teren politechniki.

Mówiąc o forum studenckim na terenie dzisiejszego parkingu. Mamy pewne pomysły wizualne na to miejsce, można jeszcze o tym dyskutować. Mogą to być miejsca ekspozycji dla konstrukcji architektonicznych różnego rodzaju. Podobne rzeczy widziałam na uczelni w Glasgow. Instalacje przygotowują studenci i one sobie przez rok czy dwa stoją na terenie kampusu.

Mamy propozycję dla powstania ulicy sztuki i pasażu techniki na prawo od Gmachu Głównego w kierunku Wydziału Elektrotechniki i Automatyki. Miałyby one szansę stać się takimi ulicami pokazowymi. Przy współpracy wielu wydziałów można by urządzić tam wspaniałą przestrzeń.

Za Audytorium Novum zaś dałoby się założyć kameralny placyk. W naszej koncepcji uwzględniono w tym miejscu budynek edukatorium, na które w tej chwili uczelnia poszukuje pieniędzy. Można wzbogacić to miejsce w funkcje ogólno miejskie, otwierając pełno wymiarową księgarnię, jakiś sklep kreślarski.

Przesuwamy się w kierunku Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki, gdzie proponujemy urządzenie czegoś w rodzaju placu medialnego. Skądinąd wiemy, że wydział jest zaangażowany w projektowanie inteligentnego oświetlenia, ale można by też tam urządzać jakieś ekspozycje, będące dziełem wspólnym kilku wydziałów.

Wyobrażamy sobie, że należałoby się zastanowić nad możliwościami wyeksponowania wody Potoku Królewskiego. Wydobywanie ukrytych wód jest w tej chwili bardzo popularne w Europie. Na przykład w Newcastle prowadzony jest w tej projekt „Ukryta rzeka”, gdzie odkopuje się wodę, bo jej zasypanie przed kilkudziesięciu laty sprawiło, że miasto straciło pozytywną identyfikację i zaczęli się z niego wyprowadzać ludzie.

Ustaliliśmy też rezerwy terenu, gdzie można by budować, gdzie raczej nie.

Na koniec taka uwaga ogólna, że budynki uniwersyteckie, które powstają na świecie, to budynki najwyższej jakości, takie, którymi można się chwalić. Projekty na te obiekty wyłaniane są na drodze międzynarodowych konkursów. Mamy nadzieję, że powoli do takiego poziomu dojdziemy.

Spotykamy się po to, by taką dyskusję podjąć, by zadać sobie jeszcze kilka pytań.

Pytania i odpowiedzi
Lech Parell z pytaniem do rektora
Na początek chciałbym zapytać pana rektora, czy są w ogóle środki na to, by przeprowadzić taką modernizację na terenie Politechniki Gdańskiej?

Henryk Krawczyk
To jest pytanie zasadnicze. My całą przyszłość wiążemy z pewną perspektywą rozwoju. Hasłem promocyjnym naszej uczelni jest zdanie: Politechnika Gdańska – uniwersytet techniczny z wyobraźnią i przyszłością. Gdybyśmy tak zaczęli myśleć tylko o pieniądzach, na pewno nie pojawiłyby się nowe wyzwania i nowe projekty. Źródła finansowania mogą być różne. Jeśli projekt będzie dobry, znajdą się może także sponsorzy. Bardzo mocno liczymy na programy strukturalne Unii Europejskiej. Sądzę, że wiele rzeczy możemy też zrobić własnymi siłami.
Jeśli chodzi o pieniądze unijne, to mamy spore sukcesy w staraniu się o środki unijne. Niedawno otrzymaliśmy ponad 64,5 mln zł na budowę Centrum Nanotechnologii, który udało nam się wkomponować w przestrzeń zbadaną przez architektów i urbanistów. Dokonaliśmy minimalnych korekt, ale udało nam się zachować logiczną myśl porządkującą nasz kampus.
Drugi projekt nosi nazwę Nowoczesne Audytoria Politechniki Gdańskiej, niejako na uporządkowanie wnętrza. W tym projekcie uwzględniona została bardzo ciekawa konstrukcja związana z przestrzenią multimedialną. Chodzi o Laboratorium Zanurzonej Wizualizacji Przestrzennej. Eksperymenty w tym laboratorium mają polegać na tym, aby człowiek który wchodzi do wielkiej kuli osiągał wrażenie przebywania w przestrzeni wirtualnej. To będzie także atrakcją dla wycieczek z zewnątrz. Na remont i wyposażenie audytoriów oraz budowę tego wyjątkowego laboratorium uzyskaliśmy 25 mln zł.
Mamy jeszcze jedną ciekawą, dużą inwestycję w najbliższych latach. Mowa o centrum technologii elektroenergetycznych, które powstanie przy ul. Sobieskiego – projekcie przygotowanym przez Wydział Elektrotechniki i Automatyki. Na ten obiekt wydamy 43 mln zł. Myślę, że ten obiekt też będzie ciekawą wizytówką.

Mam nadzieję, że nasza wyobraźnie sięgnie tak daleko, że będziemy zdobywać kolejne pieniądze, pozwalające na konsekwentne zagospodarowywanie poszczególnych przestrzeni. Marzy mi się, aby każdy wydział miał taką swoją własną przestrzeń, żeby mógł tam organizować we własnym zakresie wprowadzać ciekawe rozwiązania architektoniczne.
W sumie te przestrzenie będą stanowiły logiczną przestrzeń nowego kampusu.

Zuzanna Marcińczyk z pytaniem do Magdaleny Koprowskiej
Jaką rolę kampus Politechniki Gdańskiej odgrywa w mieście? Czy ma szansę otworzyć się na Wrzeszcz, czy politechnikę da się jeszcze przywrócić miastu?

Magdalena Koprowska
Mieliśmy niedawno taką prezentację na temat ważnych przestrzeni publicznych w centrum Wrzeszcza. Robiliśmy nawet takie studia, jak ludzie chodzą, bo to też jest ważne. Robiliśmy też tzw. pętle handlowe, ale również pętle studenckie, z rozróżnieniem na pętle nocne i dzienne. One się krzyżują w różnych miejscach. Myślę, że ten potencjał studentów dla Wrzeszcza jest nie do przecenienia. To jest grupa mobilna, ożywcza. Dla Wrzeszcza obecność politechniki, a więc studentów stanowi dużą wartość. Wartościowy jest pomysł odkrycia Potoku Królewskiego, które zbliży kampus jeszcze bardziej do miasta.

Druga rzecz istotna przedstawiona w koncepcji ekspertów to konflikt między pieszym i samochodem, a pozbycie się samochodów z terenu politechniki postrzegam jako bardzo dobry pomysł. Z radością przyjmuję również koncepcję, aby pod ziemią budować parkingi, bo chcemy wyjść do Wrzeszcza, więc nie możemy obciążać sąsiadów tym ruchem kołowym. W tej chwili rejon zabytkowej kolonii Abbega jest niestety mocno obciążony tym ruchem.
W propozycji, którą państwo pokazują brakuje mi gastronomii. Studenci nie mają dużych funduszy, ale z gastronomii lubią korzystać, a dochodzą nas słuchy, że to jest w tej chwili ułomna część zagospodarowania kampusu.

Brakuje mi w tej wizji także Wzgórza Wisielców z zabytkami techniki, bo tam przecież znajdują się zbiorniki wodne. To jest to miejsce, w kierunku którego możemy się jeszcze rozwijać. Słyszałam o pomyśle urządzenia tam elektrowni wiatrowej, pomyślałam sobie nawet, że udałoby się przekonać konserwatora zabytków do tego pomysłu, bo mogłoby to stanowić symboliczne nawiązania historyczne.

Lucyna Nyka
Jedynym powodem, dla którego nie uwzględniliśmy wzgórza w naszej koncepcji jest fakt, że podzieliliśmy naszą pracę na etapy. Założyliśmy, że tam powstanie przejście z budynku elektrotechniki przy ul. Sobieskiego w kierunku akademików, a potem może jakiś most pieszy nad ulicą Nową Politechniczną. Wejście na wzgórze Wisielców cały czas chodzi nam po głowie. Dajemy ten temat od kilku lat studentom na dyplomy, dlatego, że tam są wspaniałe struktury hydrotechniczne. Jeszcze nie wiemy, co tam zrobić. Czy teren nadaje na jakąś dyskotekę, choć jest to obszar trudny ewakuacyjnie, czy może jakieś edukatoria tam urządzić, czy właśnie urządzić jakąś elektrownię wodną, wykorzystującą różnicę poziomów.

Rzadko chodzimy na tyły Gmachu Głównego, ale można by tam bez trudu otworzyć furtkę i wykorzystać te tereny rekreacyjnie. Na terenie obecnych ogródków działkowych widzimy oczywiście przyszłe inwestycje politechniki.

Henryk Krawczyk
Chciałbym zwrócić uwagę, że myśmy już krok w tamtym kierunku zrobili, bo Wydział Zarządzania jest usytuowany właśnie terenie wzgórza. Przyglądamy się jemu. Nawet czasem tak żartuję, że politechnika pójdzie w górę mając na myśli poszerzenia pola wpływów na tym terenie.

Lech Parell z pytaniem do rektora
Chciałbym poruszyć kwestię ruchu samochodowego. Politechnika ogranicza ruch na swoim terenie, ale studenci i pracownicy stają na miejscach parkingowych przy okolicznych domach. Czy jest jakiś pomysł na to, co z tym fantem zrobić?

Henryk Krawczyk
Problem bardzo istotny, bo wielu z nas lubi jeździć samochodem. Niejeden chętnie wjechałby tym samochodem na salę audytoryjną, na wykłady. Wszyscy są przywiązani do swoich aut.
Próbujemy rozwiązać to w ten sposób, że już powstały dwa nowe parkingi niedaleko politechniki dla studentów. Mogą powstawać kolejne i będą na pewno płatne, żeby uzyskać trochę pieniędzy na remont dróg wewnętrznych, które są w fatalnym stanie. Odrębnym tematem jest to, że studenci wymieniają się kartami wjazdowymi, więc użytkowników jest więcej niż faktycznych wpływów. Ale to jest temat do przemyślenia.

Myślimy więc o tym, aby wykorzystać te tereny, które już do nas należą – myślę o płaskich terenach nad ul. Sobieskiego.

Wiemy już, że na terenie kampusu powinny powstawać raczej parkingi podziemne. Gdyby w projektach na kolejne inwestycje uwzględniać zawsze konieczność budowy parkingu w pobliżu, myślę, że jest szansa na zdobycie dodatkowych pieniędzy.

Zuzanna Marcińczyk
Cieszę się, że pan rektor wspomniał o nowo otwartych parkingach, bo chciałam zauważyć pewną społeczną zależność, że chętnie dyskutujemy o tym, że jest mało miejsc postojowych. Natomiast absolutną ciekawostką jest fakt, że uruchomiony niedawno parking dla studentów nie jest obłożony w stu procentach. Przekonaliśmy się więc, że nawyk stawiania pod oknem chyba jednak ma największy wpływ na nasze myślenie.

Waldemar Kamrat
Jestem pod wrażeniem prezentacji architektów, ale wiem, że architekci to artyści. To jest dobra wizja. Natomiast z punktu widzenia szeregowego inżyniera widzę w tej wizji szereg zagrożeń. Po pierwsze – parkingi podziemne – jak najbardziej, ale państwo wszyscy wiedzą, z jakim mokrym gruntem mamy do czynienia, więc takie inwestycje będą mocno, mocno kosztować. Po drugie – większość wydziałów ma liche warunki, jeśli chodzi o dydaktykę. Na przykład w Gmachu Głównym mieści się Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska, Architektury, Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej, Mechaniczny i kawałek Chemicznego.

Wizja jest świetna w perspektywie kilkuletniej, natomiast w perspektywie krótszej stoimy przed pewną koniecznością. Weźmy pod uwagę, że mamy jeszcze Wydział Oceanotechniki i Okrętownictwa, który powstawał w latach wielkiej biedy socjalistycznej i on wymaga adaptacji i znacznej modernizacji. Mamy w planach budowę dziesiątego wydziału pod roboczą nazwą Wydział Inżynierii Wiedzy i Systemów Społecznych. On się bardzo dobrze komponuje z wizją nowoczesności, którą przedstawiła pani dr hab. inż. arch. Lucyna Nyka. Mamy poważne wyzwania na najbliższe lata.

Byłoby więc dobrze, gdyby zespół autorski spróbował wkomponować bieżące potrzeby, aby w planach otwarcia przestrzeni i tryskającej wody, znalazło się też miejsce na takie potrzeby. Obawiam się, że może nam zabraknąć terenów pod wszystkie pomysły. Nie mówię tego po to, aby zasiać ducha niepewności, ale aby zwrócić uwagę na zagrożenia.

Jest jeszcze jedna kwestia – infrastruktura techniczna energetyczna. Przebudowa, (o której myśli zespół ekspertów – dop. red.) będzie wymagała przebudowy zasilania elektrycznego, zasilania w ciepło i odprowadzenia wód, czyli kanalizacji sanitarnej. Zwracam uwagę na to, że to jest trudny teren, ciasny, w środku miasta. Musimy się zastanowić nad środkami technicznymi, które pozwoliłyby nam odnieść sukces w realizacji takiej wizji. Bardzo chciałbym dożyć czasów, kiedy będziemy mogli te śmiałe wizje realizować.

Trzeba jednak uwzględniać palące potrzeby na dziś. Nam brakuje dużych sal dydaktycznych dla większych grup studenckich i to jest bardzo ważne.

Lucyna Nyka
Kwestie, które pan poruszył można podzielić na kilka wątków. Myślę, że zacznę od takiej sprawy podstawowej, że my podejmując tę pracę na prośbę pana rektora, nie wychodziliśmy z założenia, że chcemy zbawić świat i rozwiązać wszystkie problemy, bo politechnika na pewno boryka się z wieloma tematami – i z brakiem sal dydaktycznych i innymi sprawami, które znamy z codzienności. Bardziej zależało nam na zbudowaniu pewnej wizji, bo są wydziały które budują i odczuwamy dużą siłę motywacji do budowania. Przy takich okazjach można nieodwołalnie zepsuć przestrzeń. Wizja ma służyć temu, aby nadać spójność kolejnym działaniom. Już wiemy, że pojawiają się pomysły zgodne z tą wizją, ale także takie, które stoją w wyraźnej sprzeczności.

Natomiast jeśli chodzi w ogóle o budowanie. Nie mówimy, że trzeba budować same nowe obiekty, godzimy się z tym co już istnieje, nanosimy je na mapy. Czy taka wizja będzie czy nie, to wszystkie sprawy typu obciążenia energetyczne itp., to czy budynki będą dobrze wkomponowane w przestrzeń czy nie, obciążenia, o których pan mówi, pozostaną. Nam chodziło o przygotowanie dobrej wizji przestrzennej.

Waldemar Kamrat
Mnie zależy na tym, aby zespół architektów koordynował te wszystkie pomysły, bo bywa że presja na budowanie sprawia, że coś powstaje nie tam, gdzie byłoby korzystniej dla przestrzeni kampusu. Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, by państwo mieli na uwadze też takie zwykłe, codzienne potrzeby.

Marzy mi się, aby studenci, którzy mają dzieci, mogliby przychodzić na zajęcia, dzieci zostawiali w politechnicznym przedszkolu po zajęciach zabierali je i szli spokojnie do domu. Państwo mówicie o rzeczach wielkich, ale życie składa się także z tych przyziemnych i te podstawowe funkcje trzeba uwzględnić.

Andrzej Duch
Nawiązując do tego, co mówił rektor, chciałbym zacząć od kwestii, którą podniosła Magda Koprowska. Mianowicie o potrzebie wyjścia z terenem politechniki poza ulicę Traugutta w kierunku Wzgórza Wisielców, może i dalej, bo wiemy, że tereny politechniki sięgają daleko dalej – ulicy Wileńskiej i terenów za wieżą telekomunikacyjną Jaśkowa Kopa. Pamiętam z dawnych planów, że były to tereny rozwojowe studium wojskowego Politechniki Gdańskiej. W tej chwili można by się zastanowić, czy rzeczywiście ciasno rozbudowywać się na tym terenie, którym w tej chwili dysponujecie, czy nie należałoby raczej rozwijać się w tamtym kierunku, żeby tu zostawić więcej terenów pod rozwój przestrzeni publicznej, więcej terenów pod budowę parkingów naziemnych, bo one są tańsze i bardziej przyjazne w użytkowaniu, bardziej ekologiczne.

Namawiałbym do myślenia szerszego na temat tego, jak tereny wokół politechniki powinny się rozwijać. Warto by rozważyć na przykład koncepcję przekształcenia stadionu Lechii na międzyuczelniane centrum sportowe. Przecież to jest obszar leżący w trójkącie pomiędzy trzema uczelniami – Gdańskim Uniwersytetem Medycznym, Politechniką Gdańską i Wydziałem Chemii Uniwersytetu Gdańskiego. Pewnie, że nie jest to proste do załatwienia, bo pozostaje i kwestia własności i pogadania się między uczelniami i woli politycznej, ale myślę, że warto mieć takie plany.

Drugim takim problemem jest pytanie, czy nie warto by pomyśleć, aby Kolonię Abbega, czyli osiedle domków mieszkalnych leżących w pobliżu politechniki, przekształcić w hotel asystencki, dla rodzin doktorantów. To są domy, które jako domy mieszkalne nie mają szans na zachowanie w przyzwoitej formie, a jako obszar wpisane są do rejestru zabytków, więc nie mają szans na jakiekolwiek rozbudowy, a kubatura i powierzchnia tego jest tak mała, że nie bardzo nadaje się do zamieszkania. Może i w tym kierunku trzeba by pomyśleć. Jasne, że jest to znowu problem własnościowy, znowu finansowy, ale planować można.

Lucyna Nyka
Na spotkaniach naszego zespołu, po zakończeniu pracy nad wizją wstępną dyskutujemy całe otoczenie politechniki. I oczywiście pojawił się problem Lechii jako ośrodka sportowego leżącego pomiędzy dwiema uczelniami.

Henryk Krawczyk
Dyskutowaliśmy już z prezydentem miasta na temat stadionu Lechii i wiemy, że w tej chwili nie ma szans na skorzystanie ze stadionu. Przynajmniej na dziś plan jest taki, że stadion pozostanie obiektem treningowym dla pierwszoligowej Lechii, która będzie rozgrywała mecze na stadionie PGE Arena. Zarząd Lechii także nie jest zainteresowany sprawą.

Co do domków sąsiadujących z politechniką. Też już interesowaliśmy się tą kwestią. Niestety, zostały one uwłaszczone, stanowią w tej chwili własność prywatną. Wykupienie tego jest bardzo trudne. Przy tej okazji chcę powiedzieć, że myśmy niedawno dopiero rozwiązali problem własności terenu pod gmachem Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki. Okazuje się, że część jego stała na ziemi Skarbu Państwa. I tylko dzięki uprzejmości prezydenta miasta Gdańska, mogliśmy ten teren wykupić z wyraźną zniżką, bo nikt wcześniej o tym nie pomyślał.

Złożyliśmy do miasta listę działek, które byłyby bardzo przydatne politechnice. Czekamy na rozstrzygnięcie poszczególnych tematów.

Chciałem podkreślić zw wielką mocą, że zależało nam na opracowaniu harmonijnego planu. Niedawno na politechnice Gdańskiej został wybudowany gmach, który zachwiał spójnością kampusu. I to sprowokowało nas do przygotowania pełnej wizji rozwoju terenów należących do uczelni. Zależy nam na tym, aby kolejne obiekty, które powstają w ramach funduszy unijnych miały swoje logiczne uzasadnienie. Architekci wyznaczyli rezerwy terenu, które nadają się pod taką czy inną zabudowę. Nie mówimy, co tam ma stanąć. Teraz będziemy się zastanawiali, jakim celom mogłyby służyć wskazane lokalizacje tak, aby nie zakłócały piękna kampusu.

Bardzo ważna będzie teraz dla nas współpraca z miastem. Jeśli uda się otworzyć bardziej na Wrzeszcz, będziemy szczęśliwcami.

Lucyna Nyka
Przyglądaliśmy się terenowi Lechii pod kątem ewentualnego wykorzystania pod jakiś parking obsługujący GUM, PG i centrum onkologii, bo tam także już blokuje się pomału ruch.

Andrzej Duch
O dobrej i przyjaznej współpracy chyba nie muszę pana rektora przekonywać. Mówiąc o tych ideach chciałem pokazać, że ważne jest myślenie perspektywiczne. Uważam nawet, że warto marzyć o tym, jak byłoby najpiękniej. Czasami nawet marzenia się spełniają.

Lech Parell do Lidii Makowskiej
Chciałbym prosić panią jako osobę spoza politechniki, ale jednocześnie jak najbardziej „stąd”, czyli z Wrzeszcza, o kilka słów spostrzeżeń na temat wizji uczelni.

Lidia Makowska
Z punktu widzenia badawczego, ale także kulturotwórczego chciałabym odnieść się do propozycji pani dziekan Lucyny Nyki. Jestem zachwycona tym pomysłem. W Gdańsku mamy niezbyt wiele takich spójnych koncepcji na zagospodarowanie całych kwartałów, a właściwie całych części miasta. Jest to niezwykle istotne.

Wydaje mi się, że państwo siedząc tutaj na Politechnice Gdańskiej nie do końca zdajecie sobie sprawę z tego, jakim symbolem i pewnego rodzaju oddziaływaniem dla Gdańska, jego mieszkańców, wizji tworzenia i rozwoju Gdańska jest taki znakomity przykład wizji architektonicznej, która wychodzi stąd, z Wydziału Architektury. Nie jest to wizja na najbliższe trzy-cztery lata pod jakiś konkretny inwestorski projekt, tylko wizja w perspektywie 20-letniej.

Widzę, że pan rektor Kamrat obawia się zagrożeń. Ja myślę, że głównym zagrożeniem dla kampusu Politechniki Gdańskiej byłoby jednak skrócenie tej i myślenie takim planem krótkosiężnym. Chciałabym jeszcze powiedzieć, że my z perspektywy mieszkańców ciągle domagamy się o jakąś kompleksową spójną wizji miasta na najbliższe dwadzieścia lat, bo my też mamy świadomość, że współtworzymy miasto. I gdybyśmy mogli współtworzyć rozwój kampusu planowanego na dwadzieścia lat, bylibyśmy w stanie ponieść jakieś uciążliwości w ciągu najbliższych pięciu czy dziesięciu lat, ale i korzystać od razu z tego, co byśmy sobie tutaj wybudowali. Celowo mówię „my”, bo czuję się współodpowiedzialna za to, co powstanie na terenie Politechniki Gdańskiej.

Te 60 hektarów jest oczywiście własnością politechniki, ale w odczuciu społecznym to jest nasz wspólny teren. I chciałabym bardzo prosić, abyście państwo planując rozwój kampusu, uwzględnili przestrzeń wspólną, także dla mieszkańców. Cieszę się, że pan dyrektor Duch deklaruje, że rozwój politechniki nie jest tylko sprawą politechniki. To są znowu sprawy, które absolutnie zależą od prezydenta miasta Gdańska, od Urzędu Miasta i chciałabym, żeby państwo mieli świadomość, że mieszkańcy oczekują tego, aby miasto było ścisłym partnerem w procesie rozbudowy Politechniki Gdańskiej

Zuzanna Marcińczyk z pytaniem do Jakuba Szczepańskiego
Mam takie pytanie zaczepne do pana. Czy możliwe jest w ogóle wpuszczenie ludzi z zewnątrz na teren politechniki. W czym nam to pomoże, ale może także w czymś nam to skomplikuje życie? Może powie pan także o tym, na jaką barierę, w pańskim odczuciu, napotyka człowiek zbliżający się do płotu kampusu, zwłaszcza od tyłu, czy to do gmachu ETI, OiO czy Gmachu Głównego?

Jakub Szczepański
Wpuszczenie mieszkańców na teren politechniki jest nie tyle możliwe, co konieczne. We współczesnym mieście borykamy się z problemem podziału na jakieś pojedyncze, niepowiązane fragmenty. To jest ważnym elementem kryzysu współczesnego miasta – brak powiązań między poszczególnymi przestrzeniami, a teren politechniki, tak rozległy, ma ogromny wpływ na to, co się dzieje dookoła. Wyizolowanie terenu doprowadziłoby do degradacji otoczenia.

Natomiast, gdyby mówić o zagrożeniach. Można mówić o sprawach prozaicznych, jak bezpieczeństwo, ale to można regulować rozmaitymi metodami, nie tylko za pomocą bramy, czy przepustek, ale także za pomocą innych, bardziej subtelnych metod. W wielkim zabytkowym obiekcie Chile House w Hamburgu, gdzie znajduje się sporo najwyższej klasy kancelarii adwokackich, nie ma w ogóle żadnego portiera ani ochrony. Tam można wejść na korytarze, oczywiście wiadomo, że jesteśmy pod stałym nadzorem kamer, ale można sobie swobodnie chodzić i zwiedzać. To jest budynek o kubaturze porównywalnej z naszym Gmachem Głównym. Da się więc takie problemy rozwiązać.

Zuzanna Marcińczyk do Lecha Michalskiego
Wszyscy wiemy o tym, że zamknięcie ulicy Siedlickiej pozostało pewnego typu raną na mapie Gdańska. Politechnika zyskała jakąś spójność, ale jednak ta decyzja spowodowała skierowanie silniejszego strumienia samochodów w ulicę Do Studzienki. To przykre dla ogólnego ruchu w mieście.

Lech Michalski
Zajmuję się transportem od dawna. Moi koledzy z otoczenia dziwią się, dlaczego pracując w zespole ds. zagospodarowania PG, zgadzam się na pomysł ograniczenia ruchu kołowego na terenie politechniki. Pytają, czemu nie szukamy miejsc pod kolejne parkingi na terenie kampusu w miejscach, które nie są jeszcze zabudowane, a można by je zamienić na parkingi. Te czasy już się skończyły. Porządny politechnik musi działać współcześnie. Pierwszym warunkiem takiego myślenia jest niezgoda na mity. Nie ma możliwości zorganizowania miejsc parkingowych dla wszystkich, którzy chcieliby zaparkować tutaj dzisiaj, a w przyszłości tym bardziej. A co w zamian? Mówiąc szczerze, siłami politechniki nie wszystko da się zrobić, bo alternatywą jest wygodny, sprawny transport miejski, ten który dowozi ludzi w pobliże politechniki. Na ile on będzie zyskiwał na jakości, na tyle będziemy mieli alternatywę.

Jedyny problem może pojawiać się dla ludzi, którzy przyjeżdżają na zajęcia sobotnio-niedzielne, bo to są na ogół ludzie z zewnątrz. Oni nie bardzo znają połączenia i dla nich istotne jest, aby podjechać jak najbliżej. Kalkując jakieś miejsca parkingowe, powinniśmy brać pod uwagę przede wszystkim tych ludzi, a nie tych którzy od poniedziałku do piątku przybywają z okolic Trójmiasta. I druga sprawa – to jest kwestia edukacyjna. Jeśli my prowadząc zajęcia ze studentami mówimy im o pewnym ładzie przestrzennym i o takich przestrzeniach jak politechnika w samym środku miasta, trudno żebyśmy nie robili porządku właśnie u siebie. I właśnie pod tym kątem, zmieniając tę przestrzeń w przestrzeń pierwszej jakości z priorytetem dla pieszych i ewentualnie rowerzystów czy rolkarzy.

Wracając do ulicy Siedlickiej i tego układu wokół politechniki, można powiedzieć, że dzisiaj możemy tak to odczuwać, że eliminacja ul. Siedlickiej spowodowała większy ruch na ul. Do Studzienki, natomiast za pięć lat bez względu na to, czy Siedlicka byłaby zamknięta czy otwarta, na ul. Do Studzienki będzie się działo dokładnie to samo, bo taki jest wzrost ruchu w tej chwili. Można powiedzieć, że na tyle, na ile dajemy możliwość, na tyle ten ruch rośnie. To nie jest tak, że to się wypełnia w nieskończoność. Każda z ulic ma swoje możliwości i problemy, które się tam piętrzą i zaczynają użytkowników zniechęcać do pewnych dróg, ścieżek, przejazdów. Sprawa reguluje się sama. Ja wiem, że to niektórych martwi, bo wszyscy dojeżdżamy do pracy, wszyscy stoimy w korkach, ale mogę powiedzieć, że faktem zbadanym w świecie, także tam, gdzie jest mnóstwo pieniędzy i gdzie są nieograniczone możliwości inwestycyjne; tam gdzie buduje się kolejne drogi, tam także korki jak były, tak nadal pozostają. Można powiedzieć więc, że nie tędy droga. Stąd współczesne podejście do sprawy. Ja tam w ogóle bym się nie przejmował opiniami, bo wskaźnik motoryzacji rośnie bardzo szybko, będzie rósł jeszcze bardziej. Uważam więc, że podjęliśmy słuszny kierunek.

(...)

Lech Parell z pytaniem do Jana Buczkowskiego
Pan dziekan Buczkowski jest często widywany na rowerze w drodze do pracy. Proszę powiedzieć, jak z pańskiej perspektywy to wygląda? Czy jest możliwe, aby namówić pracowników i studentów politechniki, by dojeżdżali do pracy na przykład na rowerze, czy to pozostanie już tylko środek lokomocji dla pasjonatów?

Jan Buczkowski
Słyszałem o tym, że w jednym z krajów skandynawskich pracownicy, którzy dojeżdżają do pracy rowerem, otrzymują dodatkowe pieniądze od szefa firmy. Może to jest jakaś droga, jakaś zachęta dla ludzi. Ważna jest także możliwość bezpiecznego zaparkowania roweru. Ja mam prywatny parking tutaj na politechnice, nie mogę wskazać tego miejsca, bo wtedy mógłbym stracić rower. Ale gdybym nie miał tego parkingu, chyba bym się nie zdecydował na jeżdżenie rowerem, bo pewnie by mi już go ukradli.

(...)

Ale chciałem jeszcze dopowiedzieć coś na temat architektury budynków Politechniki Gdańskiej. Wszyscy się zgadzamy oczywiście, że ta idea, wizja Carstena jest przejrzysta, czytelna i co do tego nie ma wątpliwości. Po prostu pewien architekt, 105 lat temu miał odwagę podjąć się takiej realizacji, zrobił architekturę współczesną dla tamtych czasów. Potrzebujemy dobrej, świetnej, współczesnej architektury. Nie jestem architektem, ale wydaje mi się, że każdemu architektowi, który projektuje budynek przyświeca jeden cel – stara się, żeby ten budynek był lepszy od sąsiada. I tak należy projektować.

Takie rozmowy, czy to ma być architektura nawiązująca. Oczywiście, że ma. Budynek zawsze nawiązuje do otoczenia i to jest jasne, tego uczymy studentów. Ale to jak on się odnosi do otoczenia, to już jest sprawa skali talentu i jakiejś decyzji ze strony inwestora, otwarcia się na dobrą architekturę, zwyczajnie. Tak jak Lucyna Nyka mówiła. Na świecie organizuje się międzynarodowe konkursy. Pewnie nas na takie konkursy nie stać. Ale nie stać nas też na projektowanie brzydkiej architektury. Jeżeli te nowe budynki będą chciały naśladować stare, to będzie klapa. Pan Carsten nie naśladował sąsiednich budynków. Tworzył własną, czytelną wizję.

My w zespole tworzymy raczej podwaliny do tworzenia takich budynków, wskazujemy miejsca, gdzie mogłyby powstać, gdzie powinny powstać tak, aby nie burzyły ładu przestrzennego, który tutaj funkcjonuje. Pewne rzeczy wyburzaliśmy. W niedawnych latach zniknął budynek poligrafii, który był zwyczajnym barakiem. Nie stawiajmy nowych, wielkich baraków, bo trudniej je będzie wyburzyć.

Jakub Szczepański
Jeszcze słowo z punktu widzenia historyka architektury. Zgadzam się, że nie ma architektury starej i nowej, jest tylko dobra i zła, i z tej wizji wynika wniosek, jak trzeba kształtować teren politechniki. Trzeba szanować to, co jest, to znaczy kontynuować sposób myślenia Carstena w sensie skali budynków, sposobu organizacji przestrzeni, a jednocześnie nie ma sensu powtarzanie rozwiązań formalnych, materiałowych, no bo przecież nie będziemy teraz dekorowali budynków cegłą, choć moglibyśmy, ale nie musimy powtarzać teg,o co jest. Tak przy okazji, uważam że Carsten nawiązywał do historii, ale z zupełnie innych powodów – na wyraźne życzenie inwestora.

Jan Godlewski
Przedstawiona wizja rozwoju kampusu pokazuje obszar A i B. Myślę, że z czasem politechnika, o czym już mówiliśmy, obejmie tereny znacznie większe. Ta Góra Szubienicza i być może stadion Lechii, bo tak sobie myślę, skąd Lechia weźmie pieniądze, żeby utrzymywać dwa stadiony i to takie drogie. Tak samo te budynki między aleją Zwycięstwa a politechniką – prędzej czy później się przewrócą, tak samo budynki przy ul. Traugutta – kto będzie je remontował? Są to więc potencjalne obszary do przejęcia przez politechnikę. Podejrzewam, że nikt inny ich nie przejmie.

Politechnikę musimy sobie wyobrazić na znacznym obszarze. Już teraz widać przyczółki politechniki w szerszym promieniu – dwa budynki przy alei Zwycięstwa, sądzę, że te przyczółki będą się rozwijać. Oczywiście to nie jest perspektywa pięciu lat, może trzydziestu, może dwudziestu. Zachęcałbym więc do rozszerzenia naszej wizji dalej. Nikt nie będzie chciał inwestować w tym terenie. Chyba, że firmy o podobnym profilu – związane z innowacją, może żłobki, może przedszkola, które mogłyby służyć dzieciom pracowników.

Tak czy owak, uważam że są to tereny, które w perspektywie politechnika zajmie. Myślę, że ten kawałek, którym w tej chwili dysponujemy jest tylko fragmentem tego, czym będziemy dysponowali w przyszłości.

Henryk Krawczyk
Ja tylko dodam, że ten kawałek powinien być takim przykładem, że umiemy teren dobrze zagospodarować i te tereny, które mamy zamiar dalej zagospodarowywać dodałyby tylko blasku Wrzeszczowi. I taka jest nasza intencja dzisiaj.