Dobra sława Bim-Bomu rozchodziła się po kraju. Kwietniowe „Szpilki” z 1956 roku recenzowały: „Czyżby Gdańsk był jakimś wolnym miastem?”.
Bim-Bom, teatrzyk studencki, pierwsze kroki stawiał przy Politechnice Gdańskiej. Wszystko zaczęło się, gdy Zbyszek Cybulski, młody wówczas aktor teatru Wybrzeże, został z przydziału instruktorem kulturalnym.
Najwcześniejszy program, tak zwany „zerowy”, nie miał tytułu, a teatr nie nosił jeszcze nazwy Bim-Bom. Premiera odbyła się w stołówce Politechniki Gdańskiej przy ulicy Siedlickiej 4, jesienią 1954 roku. Już wówczas spektakl podbił studencką widownię humorem i świeżością, przełamując typową dla dominującego wtedy socrealizmu koturnowość.
Właściwy Bim-Bom powstał u schyłku tegoż roku po połączeniu grupy studentów Politechniki Gdańskiej, która wcześniej przygotowała tzw. program „zerowy”, z grupą z Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych z Wowo Bielickim i Jackiem Fedorowiczem oraz grupką studentów z Wyższej Szkoły Ekonomicznej, której przewodził Bobek Kobiela.
Jak na ironię losu, premiera drugiego programu Bim-Bomu, przez wielu ocenianego jako najlepszy, miała miejsce 16 marca 1956 roku w dniu pogrzebu Bolesława Bieruta, który jak na prawdziwego komunistę przystało zmarł w Moskwie, podczas XX zjazdu KPZR. Tytuł przedstawienia w reżyserii Zbigniewa Cybulskiego i Bogumiła Kobieli głosił: „Radość poważna”. Po scenie Teatru Lalek Miniatura we Wrzeszczu uganiali się „ludzie-koguty”, bezduszne wytwory ustroju oraz „kataryniarze”, idealiści wierzący w zwycięstwo dobra nad złem.
Dobra sława Bim-Bomu rozchodziła się po kraju. Kwietniowe „Szpilki” recenzowały: „Czyżby Gdańsk był jakimś wolnym miastem?”.
Pierwszy program międzyuczelnianego już teatru Bim-Bom pt. „Ahaa”, którego premiera odbyła się 2 maja 1955 roku, okazał się rewelacją na skalę ogólnopolską. Był to okres coraz wyraźniejszej odwilży po śmierci Stalina w roku 1953 – odwilży, która stanowiła preludium do przemian października roku 1956.
Czas dla pamięci o Bim-Bomie okazał się bezlitosny. Kiedy Mieczysław B. Vogt zbierał materiały do filmu dokumentalnego o Bim-Bomie odkrył na przykład, że dekoracje do przedstawień leżały w klubie Żak przy Wałach Jagiellońskich do lat siedemdziesiątych, ale w czasie jednej z ostrych zim zaczęto palić nimi w kotłowni. Dobrze, że zachowało się trochę archiwalnych materiałów filmowych i fotograficznych oraz wspomnienia – część z nich w Pracowni Historii Politechniki Gdańskiej.